O byciu muzykiem
- Anna Swietochowska
- 16 kwi 2021
- 2 minut(y) czytania

Z wykształcenia jestem pianistką – ukończyłam Akademię Muzyczną im. F. Chopina w Białymstoku. Większość mojego "muzycznego życia" spędziłam przy fortepianie, jednak największą satysfakcję dała mi działalność pedagogiczna i praca w teatrze. Skomponowałam muzykę do 20 spektakli teatralnych, występowałam z recitalami piosenki aktorskiej w Polsce i za granicą. W roku 2007 otrzymałam indywidualną nagrodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego za muzykę do spektaklu „Baldanders” Teatru Malabar Hotel.
Sukcesów sporo, finansowo też całkiem nieźle. Dlaczego więc postanowiłam przestać zajmować się zawodowo muzyką?
Przede wszystkim dlatego, że mam wdrukowany nawyk krytycznego myślenia i ciągłej weryfikacji: co robię, co mi to daje i do czego mnie to prowadzi. Sytuacja, w której "odcinam kupony" w moim przypadku raczej się nie wydarzy.
Do jakich mnie to doprowadziło wniosków?
Jako kompozytor dotarłam do jakiejś wewnętrznej ściany: każda produkcja kosztowała mnie bardzo dużo wysiłku emocjonalnego – czułam, że albo zacznę to robić z większym dystansem (żeby nie powiedzieć: komercyjnie) i nie będę miała z tego satysfakcji, albo finalnie wyląduję na kozetce u psychiatry
Jako pedagog uświadomiłam sobie, że bardzo niewiele ode mnie zależy. Czułam się też nie w porządku sama ze sobą, kiedy 11-latkowi czy 11-latce z wyjątkowym talentem zadawałam pytanie, czy jest gotów/gotowa postawić wszystko na jedną kartę?
I wreszcie finalnie zdałam sobie sprawę, że w tej materii się już nic ciekawego nie wydarzy, że zbyt wiele ciekawych rzeczy jest na świecie, żeby się zamykać w tej jednej, artystycznej bańce.
Oczywiście bardzo dużo muzyce, teatrowi i działalności pedagogicznej zawdzięczam:
Samodyscyplinę i systematyczność
Umiejętność zarządzania stresem i własnymi reakcjami również w nagłych sytuacjach
Wyobraźnię, kreatywność i zdolność krytycznego myślenia
Empatię i umiejętność wnikliwej oceny potencjału innych ludzi
Muzyce i teatrowi zawdzięczam też całą masę artystycznych wzruszeń i niezwykłych przygód (jak na przykład granie do przysłowiowego kotleta dla FIFA podczas Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w Seoulu, czy dwukrotna obecność na festiwalu Fringe w Edynburgu).
Czy żałuję? Nie, wcale! Teraz dużo słucham, śledzę konkursy muzyczne – to mi absolutnie wystarczy.
Komentarze