Pilotaż skróconego czasu pracy – Dobre założenia, kontrowersyjne wyniki
- Anna Swietochowska
- 20 paź
- 3 minut(y) czytania

Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej ogłosiło wyniki naboru w pilotażu skróconego czasu pracy. I zrobiło się gorąco — bo dofinansowanie trafi głównie do podmiotów publicznych lub powiązanych z sektorem publicznym.
W założeniach wszystko wyglądało bardzo dobrze. Regulamin pilotażu był naprawdę sensowny – uczestnicy zostali podzieleni na trzy grupy (w dużym uproszczeniu):
firmy produkcyjne,
firmy usługowe,
podmioty publiczne, non-profit i wspierające działalność gospodarczą.
Taki podział miał zapewnić reprezentatywność. Niestety, jak to często bywa, „prawie” zrobiło dużą różnicę.
Co poszło nie tak?
Pierwotnie planowano dofinansowanie 70 podmiotów, ale pula mogła zostać zwiększona do wyczerpania środków i rzeczywiście tak się stało. Problem w tym, że finalnie dotyczyło to wyłącznie grupy III – tej „non-profitowej”. W grupach produkcji i usług liczba beneficjentów była nawet nieco mniejsza (prawdopodobnie z powodu mniejszej liczby zgłoszeń).
W grupach produkcyjnej i usługowej znalazły się też firmy powiązane z sektorem publicznym, ponieważ klasyfikacja opierała się wyłącznie na PKD, a nie na strukturze własności czy źródłach finansowania.
W grupie trzeciej, obok gmin i stowarzyszeń, znalazły się wprawdzie przedsiębiorstwa, ale było ich zaledwie kilka (i to wyłącznie biura rachunkowe)
Tym samym liczba dofinansowanych podmiotów powiązanych z sektorem publicznym wyniosła prawie 60 %, a pozostałych nieco ponad 30%.
Co miał pokazać pilotaż?
Zgodnie z regulaminem celem pilotażu jest
„wypracowanie i przetestowanie różnych modeli skróconego czasu pracy, dokonanie oceny wpływu tych rozwiązań na zatrudnienie, produktywność, zdrowie pracowników, organizację pracy czy godzenie życia zawodowego z prywatnym w badanych podmiotach oraz identyfikacja barier prawnych dotyczących wdrożenia skróconego czasu pracy.”
Owszem – da się te aspekty zbadać wśród uczestniczących podmiotów. Ale czy na tej podstawie można uogólnić wnioski na cały rynek pracy?
Czy da się ocenić wpływ skrócenia czasu pracy na produktywność w sektorze prywatnym, skoro spośród 90 beneficjentów zaledwie 30 % to firmy niezwiązanie z sektorem publicznym? a ponad połowa z nich zatrudnia nie więcej niż 9 osób?
Pilotaż miał pokazać bariery we wdrażaniu skróconego czasu pracy. Jeśli rzeczywiście wyniki naboru są efektem tego, że wśród tych prawie 2 tys. zgłoszeń zabrakło „biznesu” to jest to bardzo jasny komunikat, że biznes w Polsce nie jest gotów na skrócenie czasu pracy. I to jest dopiero bariera. Dobrze się trzeba nagłowić jak ją pokonać, żeby nie wylać przysłowiowego dziecka z kąpielą.
Czego naprawdę się dowiemy
Choć ten pilotaż nie powie nam, czy Polacy mogą pracować krócej, to myślę, że i tak można wyciągnąć z niego wiele konstruktywnych wniosków.
Dzięki niemu :
Możemy dowiedzieć się, czy da się skrócić tydzień pracy w urzędach, nie wydłużając kolejek
Sprawdzimy, czy czterodniowy tydzień pracy zadziała tam, gdzie presja rynku nie wymusza efektywności
Zobaczymy, czy zmiana kultury pracy w skostniałych instytucjach publicznych w ogóle jest możliwa i jak na nią reagują sami pracownicy
Dowiemy się, jakie zmiany w prawie, w tym zasadach rozliczania czasu pracy, urlopów etc. mogłyby wspierać elastyczne formy zatrudnienia
Być może przy okazji odkryjemy, że największą barierą nie jest prawo, tylko przyzwyczajenie do starych modeli organizacji pracy.
Pilotaż nie odpowie nam na pytanie, czy biznes zyska na krótszym tygodniu pracy, może jednak być dobrym testem na to, czy administracja potrafi zorganizować pracę nowocześniej.
Zanim zrobimy aferę
Dopóki nie wiemy, jakie firmy zgłosiły się do udziału w pilotażu, wstrzymałabym się jakimikolwiek oskarżeniami o „faworyzowanie sektora publicznego”.
Nie zapominajmy też o jednym: organizacje publiczne potrafią pisać wnioski – często to dla nich warunek funkcjonowania. Dla przedsiębiorców to natomiast dodatkowa biurokracja. Być może więc nie tyle „urzędnicy wygrali z biznesem”, ile lepiej przygotowali dokumenty.
Wiedza o tym, kto się zgłosił, a kto nie, byłaby kluczowa dla zrozumienia nie tylko wyników samego naboru. Być może przedsiębiorcy akceptują pomysł skrócenia czasu pracy, ale z jakiegoś powodu nie chcieli wziąć udziału w pilotażu. Może uznali go za nieatrakcyjny, może przeszkodą była biurokracja, brak wiary w skuteczność programu, czy może po prostu – brak czasu.
Tak czy inaczej wydaje mi się, że warto wyciągnąć z pilotażu to, co najlepsze i dalej drążyć temat.




Komentarze